środa, 30 lipca 2014

Walka trwa

Ohayo!

~~Relacja z dnia wczorajszego~~
Wróciłam.
Weszłam sobie na ask'a. I uśmieszek jak stąd do Warszawy. Goździku, czy mówiłam Ci już jak Cię kocham?
No to teraz blogger.

Dobry hejt nie jest zły.


Smutny Grubasku, proszę nie pisz z anonimka. Czuję się jakbyś nie doceniła moich możliwości poznawania ludzi, a zwłaszcza w takich okolicznościach.

Możesz dziękować Bogu, że obiecałam przyjaciółce, że nie będę hejtować, bo posypałaby się ciekawa rozmowa. A ja nie umiem wstrzymywać emocji jak RQ czy Gąsienica.

Na marginesie. Nie obrażam się, bo takie 'mocne' hejty mnie nie ruszają, jak już to bardziej motywują.


~~Dzisiaj~~
Układam plan. Jutro się nim z Wami podzielę. Miałam nie pisać posta, ale nie wytrzymałam. Chciałam napisać dopiero jak (korzystając ze zwrotu Red Queen) wyrocznia pokarze 55kg. (RQ wybacz, że tak tu użyłam twego zwrotu bez Twego królewskiego przyzwolenia, ale bardzo mi się podoba ;) )
Waga była zmienna, aczkolwiek na korzyść.
Po powrocie (pn) - 58,3kg
Wczoraj (wt) - 57,4kg
Dziś (śr) - 56,6kg
Już tak blisko do pierwszego celu (55kg) :D
Bilans z dziś wyniósłby ok. 500kcal, ale pojechaliśmy na Mszę za dziadzia a potem do cioci (wiecie, do tego zbiorowiska) i tam była moja ciocia co jest w ciąży, więc jak mogłam jej odmówić gdy częstowała mnie ciastem? Normalnie.
A tak na prawdę to jestem spaślakiem, a kto spaślakowi zabroni?

Była taka scena nad morzem. Właściwie w tym pokoiku co wynajmowaliśmy. Smarowałam brzuch kremem od "spaleń słonecznych", tak na serio to krem od cellulitu ale cii. Wchodzi mama.
- O Boże ChI! Ty masz taki wielki brzuch, czy tylko wypięłaś?!
- Nie do ch*lery! To ciąża. Trojaczki. Wydało się! Jestem wiatropylna!
Po tym poszła na balkonik, a ja straciłam z nią resztkę rodzinnej niteczki pojednania. Potem na plaży siedziałam w koszulce (przez trzy dni), bo stwierdziłam, że nie będę pokazywać publicznie brzucha.

Przyjechał do nas kuzyn z dziewczyną
- ChI, ale ty masz wielkie ręce! Normalnie większe niż moje.
- To nie jest powód do dumy  -jego dziewczyna
- Dla mnie tak - odpowiedział.

Zaraz po tym jak ścięłam włosy przyjechał wujek.
- I jak, ładniej?
- A o co chodzi?
- Nie widać różnicy?
- A co, przytyłaś?

Wybaczcie, ale musiałam wyrzucić to z głowy. Fuj, Fuj, Fuj! Już w życiu nikt do mnie tak nie powie. Ble. Nigdy. Nigdy. Nigdy.



4 komentarze:

  1. *czas na wyśmianie się z anonimowego hejta*
    *wdech, wydech*
    *mogę pisać komentarz*

    *nie, nie mogę, śmieję się dalej*

    *dobra, dość*

    Tak poważnie:
    Przykro mi, że słyszysz takie słowa. Ale wiem, że jesteś dzielna. Ułożysz sobie plan i będziesz dumnie dążyła do celu :)

    Trzymaj się chudo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta dziewczyna mnie zadziwia 😀 Sądziłam, że trzydziestolatki są bardziej dojrzałe, ehh, tracę wiarę w ludzkość :(((
    Przykro mi, że usłyszałaś takie słowa od najbliższych, niestety u mnie też się to czasem zdarza :/ Ale nie przejmuj się, pokaż im, jaka HK jest silna i potrafi osiągnąć swój cel ;) Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ahahahahahahahahahaha
    smutek ze śmiechu.
    dobry hejt nie jest zły.
    buhah
    ej. nikt Ci nigdy nie powie nic takiego. nie będzie ku temu powodów rozumiesz?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokaż im wszystkim ,że potrafisz, zdrowa dieta i ćwiczenia i wszscy pożałują tych komentarzy, Powodzenia

    OdpowiedzUsuń