czwartek, 14 sierpnia 2014

Day 14; It's terrible

Ohayo!

Bilans:
- duży jogurt (376)
- owsianka (205)
- - - - - - - - - - - - - - 
- inka (30)
- 5 wafli (20)
Razem: 631kcal

Good. Początkowo miałam plan 3 owsianki(615), ale stwierdziłam, że nie. Potem pomyślałam o samych jogurtach, ale wyszłoby jeszcze gorzej kalorycznie. Więc jest jak jest. Inki jeszcze nie wypiłam, wafelków też nie zjadłam. Zjem, gdzieś tak później

Ćwiczenia:
- 6 pompek
- 20 nożyc
- 60 brzuszków, motylków i przysiadów
- 120 skrętoskłonów i unoszeń
- 8minute legs
- Muffin Top Workouts

~~ . ~~

Mama nie jedzie. Nikt nie chciał się z nią zamienić za dyżury. Urlopu też nie weźmie bo potem miałaby piekło. Jedzie chrzestna. Na samą myśl o trzech dniach z nią (i nigdzie ucieczki) mam ochotę tanecznym krokiem podbiec do wiaduktu i wskoczyć pod pociąg. Dobrze, że jedzie tato. Drobna pomoc mentalna zawsze się przyda. I żeby było jasne. Nie zamierzam pozwolić aby ona zniszczyła mi wyjazd. W ostateczności (czytaj: zaraz po wejściu do samochodu) zakładam słuchawki i już mnie nie ma :P

Nie wiem co będzie z tym parkiem wodnym. Najpewniej nie pójdziemy. Przeze mnie. Albo oni pójdą a ja co? Będę siedzieć przed wejściem. Nienawidzę być dziewczyną. Chłopcy mają w życiu łatwiej.

Ogólnie, nie wiem po co ja tam jadę. Ach no tak. Bo muszę. Bo nie można siedzieć przez cały czas w domu.

A czo tam. Orzecież będę studiować w Krakowie (Błahahahahahahahahahahahahahahaha...ha...hahahahaha...) to sobie wyskoczę kiedyś do tego Parku, ale wtedy już będę za stara, żeby biegać po nim jak małe dziecko i 'zaliczyć' wszystkie 10 zjeżdżalni o łącznej długości ponad 800m. Przeklęty okresie, czy mówiłam już jak bardzo Cię nienawidzę? Jeśli nie to: Nie-na-wi-dzę-Cię!

To tak, muszę sobie ugotować ryż na drogę i marchewkę. Chrzestna się będzie śmiała albo będzie udawać tą swoją dietę i wp*eprzy pół tego zacnego dania. Bo przecież jedziemy z nimi. Mam dwie paczki ryżowych i te wafelki co jeden ma 4kcal. Oprócz tego wezmę jakieś jabłka. Najgorsze jest to, że tam nie będę miała jak ćwiczyć. Być może coś wykombinuję. Być może nie. Zdam Wam relację w poniedziałek. Ściągnęłam na telefon apkę dziennik posiłków więc ona będzie liczyć za mnie. Ostatnio trenowałam ważenie 'na oko' i mogę powiedzieć,że w miarę mi idzie (ach ta wrodzona skromność) więc jakoś będzie. Już powiedziałam tacie, że nie mam zamiaru jeść jakichś śmieci i się zgodził, ale jak znam życie przy chrzestnej wysiądzie i cofnie co powiedział. Albo nie. i będę wiedziała na czyich relacjach bardziej mu zależy.

Co lepiej zrobić sobie do termosu: 1. Inkę, czy 2. Herbatę zieloną?

Trzymajcie się. Do zobaczenia w poniedziałek! =]






10 komentarzy:

  1. Jest i mój kwiatuszek ♥ Kochana nie daj sobie popsuć wyjazdu, a tacie najwyżej zagraj na uczuciach. Powiedz, że coś Ci obiecał i chyba nie chce dać swojemu dziecku złego przykładu iż nie dotrzymuje obietnic. Jak już bd w tym Krakowie to obie pójdziemy zaszaleć niczym małe dzieci na każdej zjeżdżalni :* Hmm zastanawia mnie co zrobić do tego termosu. Co bardziej lubisz? Może kawkę, będzie Ci się chciało mniej jeść. Udanej wycieczki skarbku! Ściskam mocno! Twoja *Black Melody*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłego wyjazdu! I nie daj się tam stłamsić, nikt nie może Ci popsuć diety, dopóki sama na to nie pozwolisz ;) Ta ciotka niech się teraz śmieje, niedługo mina jej zrzednie jak zobaczy odchudzone, idealne ciało Hany i też będzie tak chciała ;) Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. A moze sprobuj użyć tampona? ;-; pływaczki ich używają jeśli mają zawody...
    Miłego wyjazdu, trzymaj się i wogle ciepło pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłego,a co ważniejsze udanego wyjazdu.Ciotka nie dorasta Ci do pięt,pomyśl tylko kiedy zobaczysz zazdrość w jej oczach. Ściskam♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Bilans nie jest zły! Co do wyjazdu, nie zwracaj uwagi na chrzestną, nie przejmuj się nią ani trochę. Tata na pewno jakoś pomoże! Zobacyzsz, będzie dobrze! Ja termosu wzielabym zieloną herbate:D
    Trzymaj sie!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super bilans! Baw się dobrze na wyjeździe, nie pozwól żeby chrzestna Ci go zepsuła. Masz w końcu jeszcze tatę ;> U mnie było dokładnie to samo, musiałam jechać bo mi kazali, ale to wiesz jak wyszło ;c Oby u Ciebie było inaczej. Ja tam bym brała zieloną herbatę, nie przepadam za kawą. No i ogólnie jest zdrowsza. Trzymam kciuki, powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, właśnie zaczęłam czytać Twojego bloga. Niesiesz tyle pozytywnych emocji, że mogłabyś malować tęcze na niebie. Po prostu bomba endorfin:)
    Dodaję do obserwowanych<3

    OdpowiedzUsuń
  8. oczywiście,ze inkę! da ci wiecej energi, a mimo to nie będzie to jakos bardzo duzo kcal. fajnie, ze masz zdowe plany dotyczące jedzenia. na pewno dasz radę wytrwać. trzymam kciuki za udany wyjazd :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem w temacie i nie wiem czemu bie cieszysz sie ze mama jedzie.. Ale zycze ci milego wyjazdu :*
    Do termosu zrobilabym zielona herbatę :)
    Baw sie dobrze:*
    PS mój blog niebawem wroci:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Walcz tam, mała, walcz!
    Jak myślę o kilku dniach z moją rodziną, robi mi się słabo.

    OdpowiedzUsuń