wtorek, 12 sierpnia 2014

Day 7-11 WTF? ; Day 12 Work and Power

Ohayo!

Miałam na razie nie pisać... (Hana przewraca oczami) M. wiedz, że piszę tylko dlatego by zadowolić Twoją ciekawość :) Tylko od razu ostrzegam, że post jest długi oraz przeładowany negatywną i pozytywną energią :P

To tak. Środa:
Pojechałam, jestem u babci, wieczór (czyt.:17) no spoko. Przydałoby się coś zjeść. Idę do lodówki. What is that? Bigos, zupa, bałagan, stary ser, jakieś bliżej nie określone coś... Yyy. To ja dziękuję. Godzina później. Wróciła chrzestna.
***
Przerwa na reklamy.
Muszę Wam wyjaśnić sytuację mieszkaniową.
Mała wieś. Ok. 40-50 domów. Ulica przebiegająca przez środek. Interesuje nas tylko lewa strona drogi. 3 domy. Za nimi i obok nich las. Gęsty, mieszany z przerażającą ilością sosen, jak na mój gust rosnących za blisko domów. We wszystkich trzech domach mieszka rodzina Hany od strony mamy (heehe, zrymowało się). W jednym babcia z dziadziem, w drugim chrzestna a w trzecim: Prababcia, ciocia M i wujek Wi, ciocia AA i wujek W oraz Kr.
Kiedyś moja rodzina również tam mieszkała, w domku pierwszym. Babcia z dziadziem mieszkali z chrzestną. Dobrze, że teraz się przeprowadziliśmy tu. Na wieś nie wiele większą, bo ma tylko ok. 4000 mieszkańców :D
***
No spoko. No to idę do niej.
- Co zjesz na kolację?
- Nic.
- Ona nic nie jadła - wtrąciła babcia i wyszła.
Chrzestna otworzyła lodówkę. WTF? Jak to możliwe, że pół lodówki zajmują ciasta i jej różne wynalazki (zamiłowanie do nalewek i różnych dziwnych rzeczy). Pokroiła ciastka na spodek. Dobra moja wina wzięłam jedno i zjadłam. Taka głodna. Taka gruba. Potem wpadłam na chwilę do Kr. Z chwili zrobiła się 22:30. Wróciłam do chrzestnej (łii te 30m. oddzielające te domy) i  poszłam pościelić łóżko (można by rzec, że 5 osobowe) następnie zajęłam się sobą. Umyłam się, zęby itp. Wychodzę. "No nie mów, że umyłaś zęby?! Przecież jeszcze będziemy jeść!" Chciałabyś - pomyślałam i zaniosłam talerz z ciastkami który mi podała do pokoju, po czym szybko położyłam się spać. A w głowie krążyła mi tylko jedna myśl "Zasnąć za nim przyjdzie". Nie czytajcie po między wierszami. Spałam z nią w jednym łóżku. Zawsze tak było jak tam przyjeżdżałam. I na litość boską. Zawsze tego nienawidziłam. No chyba, że spał tam również Kr ^^ .... ej przystopujcie, to mój kuzyn :P

Czwartek i Piątek:
Alleluja! Dziś nocuję u cioci. Pomińmy kwestie śniadania. Pomińmy kwestie jedzenia. Byłam szczęśliwa. U cioci zawsze jestem. Ciocia jest siostrą babci, więc nie łączy nas prawdziwe pokrewieństwo, ale pokrewieństwo krwi już tak, lecz mimo to nie pytajcie u której wolę przebywać. Zresztą, odpowiedź chyba znacie.
U cioci jest tak miło. Taka rodzinna atmosfera, którą potęguje fakt, że córka cioci (czyli ciocia AA) jest w ciąży. Termin na grudzień. Już jej zapowiedziałam, że wbijam na ferie zimowe pomagać przy dziecku :D
Czwartek: Był grill u chrzestnej z okazji jej imienin. F*CK! KWC złamane. Wypiłam Redsa. Jak 15 letnie dziecko może złamać Krucjatę?  Wujek W, proponował mi różne alkohole, ale odmówiłam. To wyglądało jak sylwester w tamtym roku. "Kr,  Hano. Widzicie? Tam jest barek. Bierzta co chceta" No dobra powiedział to trochę w dłuższej formie, ale przekaz był taki. Podczas mojej następnej wizyty może skorzystam :P

Sobota:
No cóż. Wszystko co dobre szybko się kończy. Z miną skazańca przenoszę rzeczy do chrzestnej a książkę i gitarę do babci.Godzina 8.
- O Hana, dobrze, że jesteś. Za domem jest groch. Wyłuskasz.
Oni jadą do miasta.
Wychodzę, idę za dom. 'o'  Wiaderko, pudełko i wielki kosz. Wszystko pełne grochu. Wzięłam wiaderko i idę łuskać. Poszłam na altankę do cioci. AA akurat obierała ziemniaki. Pół wiaderka wyłuskane. Babcia z dziadziem wychodzą z domu.
- A B. (mój brat) gdzie? Dlaczego nie łuska? - powiedziała AA
- On ma wakacje, fil w domu ogląda. - Odpowiedziała babcia.
Cioci po prostu słów zabrakło. A potem zaczęła mówić, że ja przecież też mam wakacje, co babcia pozostawiła bez słowa i poszła.
Reszta jest nie ważna. Ciocia zmusiła mojego brata do wyjścia z domu. Było trochę krzyku. Mały głupi idioto, ona jest w ciąży! Ale wyłuskał pół kosza i zwiał do domu. Zjadłam obiad u cioci i łuskałam dalej.
Godzina parenaście minut po 13.
Hana dalej łuska. Babcia przyjeżdża i wyśmiewa się z niej, że tyle to jej zajęło. Ale nie pomogła. Gł*pia. Gł*pia. Gł*pia. Wiem, że kiedyś pożałuję tych wyzwisk, ale na prawdę mam o niej takie mniemanie. Zajęło mi to do 14. Pomogła mi trochę prababcia. Ciocia musiała się zająć domem bo wujostwa też nie było. Ale nawet gdyby byli a ona by mi nie pomogła, nie miałabym żalu.
Wieczór u chrzestnej. Krzyk. Nie obchodzi mnie jej zdanie. Kreska na ręce. Malutka. Wygląda jakby mnie kot podrapał. Ale ulżyło. Główny cel osiągnięty.

Niedziela.
Dalej u chrzestnej. Kościół, Msza Święta, cmentarz.
- Dziadziu, pożyczysz zapałki? Bo zapaliłabym znicza u dziadzia(od strony taty), bo jest knot, ale się nie pali.
- Nie mam zapałek, ale w samochodzie jest zapalniczka.
- Och, dzięki - niemal wyczułam myśli babci " Nie denerwuj go, przecież już jedziemy do domu". - Dziękuję, ale nie pójdę. Przecież nie będziecie na mnie czekać.
To wydarzenie chyba najbardziej ciąży mi na sercu. Dziadzia(od strony taty) nie pamiętam za dobrze. Tylko cztery sceny związane z nim. 1. Biegnę przez jego podwórko, on stoi z koniem. Podbiegam, on daje mi czekoladę i mnie przytula. 2. Siedzimy (ja, tata i małyB) w szpitalu na krzesłach. Nie chcieli nas wpuścić. Mama mogła wejść, bo jest z tych sfer. 3. On leżący w trumnie. 4. Moja rozmowa z mamą (miałam 6 lat) - Mamuś, czy skoro dziadzio umarł, nie mogę ubierać się na czerwono?
Czasem śni mi się inna sytuacja... która mogłaby być prawdziwa, ale ja nie miałabym prawa jej widzieć. Widzę dziadzia, idącego przez swoją kuchnią. Nagle przystaje, łapie się za serce i upada. Koniec.
***
Jeśli coś wspominacie, z jakiej perspektywy to widzicie?
1. Wszystko widzę swoimi oczami.
2. Wszystko widzę z góry. (Jak to określił mój tato 'Tak jakby duszyszka z Ciebie wypłynęła i widziała wszystko z nad ciebie')
Ja widzę wszystko z drugiej perspektywy. Po tym jak przeczytałam serię książek "Wilczy Brat" Myślałam, że może też jestem wędrującym duchem jak Toraq. Ale mi przeszło :P
***
Przez praktycznie większość czasu pomagałam chrzestnej w przygotowaniu drugiego przyjęcia dla jej koleżanki. Żadnego dziękuję, niczego. Tylko mnie obrażała, że nie umiem nic zrobić dobrze, że matka w domu nic mnie nie nauczyła. Miałam ochotę rzucić się jej do gardła krzycząc "Nie waż się obrażać mojej mamy! Jest o wiele lepsza od Ciebie!!" Ale się opanowałam. Nawet bez ostrzałeczki.
Przyjechali moi rodzice. Ciocia A i wujek W chcieli żebym została. Powiedziałam do Cioci na ucho, że gdybym mogła zostać u nich a nie u chrzestnej, to zostałabym bez namysłu. "Rozumiem" Powiedziała. A ja wiem, że zrozumiała.
Nie pojechaliśmy tych 30km. bo Kr. się nie chciało. Wyzywanie mnie od grubych zajęło mu zbyt dużo czasu.
Wróciłam do domu i wyżaliłam się ze wszystkiego mamie. Znów czuję tę nitkę łączącą nas. Ona ma problemy z cerą, większe niż ja i była u takiego kolesia i on powiedział, że musi być na diecie ścisłej. A ja jej powiedziałam, że wszyscy (no nie wszyscy ale dużo osób) nazywa mnie grubą i, że przechodzę z nią na dietę, przekonał ją argument, że sama nad morzem powiedziała mi, że mam gruby brzuch. Tą dietę ściślej opiszę jutro. Wiem tylko, że co drugi dzień brązowy ryż :)
PS. Dostałam okresu. Dobra niepokoiłam się, że go nie mam. Dostałam. Już może sobie iść.
Poniedziałek:
No dobra, ostatni dzień zawalania. I żarcie, aczkolwiek kontrolowanie ilości.
Wieczór: Co ja zrobiłam? Ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia. Wyszło na to, że zrobiłam wszystkie wyzwania dzień pierwszy i trochę dodatkowych.

~~ . ~~

Dziś. Tak dużo energii. Tak dużo motywacji. Tak dużo efektu WoW. Tak dużo uczucia chudnę! Tyle pozytywnej energii w jednym miejscu :D

Bilans:
- kawa rozpuszczalna - (?) z 10kcal?
Razem: ok. 10kcal

Ćwiczenia:
- 5 pompek
- 20 nożyc
- 40 brzuszków, motylków i przysiadów
- 8 minute legs
- Muffin Top Workouts

Potem jeszcze zrobię ćwiczenia poprawiające kształt piersi(chociaż ich praktycznie nie mam xd) oraz coś na ramiona.

Z rana prawie uderzałam głową w ścianę myśląc "Co ty do ch*lery odwalasz? Tyle gadasz, że głodówki są złe, a sama to robisz." "Przymknij się głupi mózgu. Jest dobrze." I sama nie wiem w którą wersję wierzyć. A po za tym, to nie jest głodówka. Wypiłam kawę, a raczej dalej ją piję xd

Tak łatwo było dziś nic nie jeść od rana do 15 byłam w domu sama z B. i S. (zmieniłam inicjały B. to ten co ma 12 a S to ta kruszyna). Potem tato wrócił z pracy. A mama wróci ok. 20 więc będę 'po kolacji'. Jutro same jogurty. Więc bilans może być dość duży, ale jogurty mi nie zaszkodzą. Pamiętacie moje postanowienia? "Nie popadam w paranoję" Jogurt nic mi nie zrobi. Nawet jeśli coś mi szepcze, że ten jogurt równie dobrze może mnie zamordować w nocy. Wtf? Zamknij się głosiku. 

Szukacie motywacji? Stylowi.pl dział Sport i fitness. N-i-e-s-a-m-o-w-i-t-e. 

Nie powinnam pić kawy. Muszę kupić zbożową. Idę myć naczynia. Łiiii. To jest właśnie efekt wow. Czuję się niesamowicie. Mimo, że podczas ćwiczeń robiło mi się słabo. Jest moc. Moc, energia, gło-du-we-czka! Kurde, z moim mózgiem coś serio nie tak :D

Trzymajcie się ciepło. Pa =]




Ja już osiągnęłam swoje dno. Teraz muszę się wzbić pod samo niebo.

PS. Mojemu bratu zamarzył się AquaPark, mojemu dziadziowi wycieczka. Więc jedziemy w noc z czwartku na piątek do Krakowa do tego parku wodnego (kończ się okresie!), a potem do Zakopanego. Panie Boże chroń mnie. Mam lęk wysokości. Dla tych co byli w Polskich Tatrach. Morskie Oko ujdzie. Wiecie gdzie jest 'ceptostrada'? To jest szlak z Morskiego Oka do Szpiglasowej Przełęczy. Nie doszłam nawet do połowy, tylko popadłam w histerię bo chrzestna ciągnęła mnie tam siłą. Rozpłakałam się na trasie i powiedziałam, że dalej nie idę, a ona powiedziała, że na pewno nie jestem jej chrześniaczką. Wszystko działo się rok temu, a ja dalej pamiętam z wyrazistością 120% jak to wypowiada. Od tamtej pory nasze relacje spadły ( w moim miemaniu) na 0% a ją to może nawet nie zaciekawiło, jaką mi wtedy przykrość sprawiła. Przeszłość. Zapomnijmy. Spalmy. Jej zdanie już i tak mnie nie obchodzi. Jestem samodzielną jednostką! Zależy mi tylko na mojej rodzince (mama, tata, S. no B też ew.) rodzince z domku trzeciego, babci od strony taty i na chrzestnym. To moje miejsce pierwsze. Kocham. Kocham. Kocham. Gdybym kiedyś popadła w anoreksję, dla nich, a w szczególności dla S. mogłabym zacząć jeść.

4 komentarze:

  1. Hano ♥ Długo. Długo. Bardzo długo. Matko.. Jakie ja mam mieszane uczucia. Jednocześnie mam ochotę Cie mocno tulić, a z drugiej strony trzasnąć raz a porządnie żeby wybić Ci z głowy "pewne" pomysły. Zacznijmy może od początku i tych "lepszych" rzeczy, za które nie dostaniesz ochrzanu. Widzę parę dni na koncie zawalonych, ale jak sama napisałaś skarbie czasami trzeba sięgnąć dna by szybować do gwiazd i mam ogromną nadzieję, że u Cb to wypali. Dalej.. Nie wstydź się mówić źle o kimś do kogo czujesz niechęć, kto pozostawił w Twoim życiu pewien niesmak. Nie można tłumić emocji, nie można udawać, ze kogoś się lubi, a tak naprawdę ledwo co go tolerować. Natomiast co do kontaktów z mamą ogromnie się cieszę, że zaczynasz wyczuwać jakąś więź. Teraz czas na te "inne" sprawy. Uno ja Ci cholera jasna dam kreski na rękach. Ile jeszcze ja się pytam Kocie bd sb krzywdę robić? Znów chcesz żeby blizny przypominały Ci słabości? Nie lepiej zostawić przykre momenty za sobą i najnormalniej w świecie wymazac je z pamięci? Due - GŁODÓWKA. Mnie z całych sił chronisz, przestrzegasz przed tym a co robisz teraz? Powiedz mi! Wiesz jak się martwię, bo jeden dzień głodówki to może i nic, ale to ze nie sprawiło Ci to najmniejszej trudności jest już powodem do obaw. Wiem to ja nikt i dobrze wiesz o czym mówię bo długo ze mną jesteś CHI. I teraz ostatnie czego nawet nie chcę komentować bo nie mam na to sił i chyba najnormalniej w świecie nie chcę zacząć tu płakać. Przeczytaj to sobie jeszcze raz. " Gdybym kiedyś popadła w anoreksję, dla nich, a w szczególności dla S. mogłabym zacząć jeść." Zamknij oczy i pomyśl czy Ty wiesz co to wgl jest ANA. Nie nie ta wymyślona przez osoby, które rywalizują która zje mniej i dłuzej wytrwa na znikomych bilansach. Gdybyś popadła w anoreksję najdroższa nie Ty decydowałabyś kiedy przestać. Hano kochanie życzę Ci rozsądku przede wszystkim. Twoja *Black Melody*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka. Super blog, czytam wpadam pozdrawiam :)

    + Mogłabym zaprosić Ciebie i Twoich czytelników do siebie? Zaczęłam dzisiaj dietę i potrzebuję wsparcia ;/
    Trzymaj się :*

    xees-perfect.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, są dni dobre, są złe,ale okropnie nie jest.:D nie przejmuj się tym, że ktoś mówi,że jesteś gruba. Na mnie mój brat tak mówi, choć wcale no super mega nie jestem, mam po prostu kilka kilo do zrzucenia, no ale dobra), ale już się przyzwyczaiłam, kiedyś sprawiało mi to tak wielki ból, za każdym razem w płacz, a teraz nawet sama żartuję na ten temat. W sumie choć nie wiem ile bym schudla, on i tak by mówil, ze jestem gruba, więc może to ten sam typ?:D W każdym badz razie, traktuj te słowa wylacznie jako motywacje!:)
    Trzymaj się.:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę że wypad do rodziny udany, powodzenia w dążeniu do celu i trzymaj się chudo ♥

    http://therexanne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń